wtorek, 15 października 2013

Niech żyją Mormoni!

12.10.2012
Dzień zaczęliśmy tradycyjnie bez pośpiechu, kawusia, śniadanko, pogaduchy, ogarnięcie kampera i wczesnym rankiem w południe (hahahaha) ruszyliśmy poszukać łatwej drogi na najbardziej znanej ściance wspinaczkowej koło Moab - Wall Street. Asekurować można z samochodu ;-). 

Pozachwycaliśmy się piaskowcem, dobrym tarciem i pięknymi widokami, zrobiliśmy dróg tyle co kot napłakał i ruszyliśmy w drogę z zamiarem odkrywania kolejnych pięknych terenów, byle nie parków narodowych. No i przejeżdżamy koło jakiejś tablicy "national parks open" i jedziemy dalej….No i co?! No i powoli dociera do nas treść zawarta w tych słowach. Mijamy zjazd na Arches National Park, a tam sznur samochodów na serpentynach prowadzących do parku, więc my ostry skręt i dawaj za nimi. Przy wjeździe uprzejma pani w okienku poinformowała nas, że stan Utah do końca "US government shutdown", sponsoruje parki na swoim terenie. Wow!!!

Niech żyją Mormoni!!! Bo to oni rządzą w Utah. Obecnie to około 60% ludności tego stanu. Przybyli to w 1846 roku, kiedy po prześladowaniach na wschodzie stanów podjęli decyzję o migracji w poszukiwaniu własnego lądu. Dotarli do krainy kanionów, odizolowanej i zamieszkałej jedynie przez plemiona indiańskie. I tu znaleźli swoją "ziemię obiecaną". Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (bo tak brzmi pełna nazwa) założył siedzibę w Salt Lake City i stąd zarządza. Jaki jest rzeczywisty wpływ na politykę - nie wiem. Ale przebolejemy niski procent na piwie kupowanym na ich terenie i brak kasyn w całym stanie ;-).

Teraz to się już rozhulaliśmy tak, że nie ma kiedy nawet pisać o tych wszystkich cudach...


Delicate Arch w Arches National Park

A to wytłumaczenie dla dziwnego kadru poprzedniego zdjęcia. Nazwijmy sobie to zdjatko: "polowanie o zachodzie słońca" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz